Strony

niedziela, 3 grudnia 2017

Rozdział 32 - To miała być zupełnie nieżyciowa historia.



Opóźniona znów - ale jestem!
Wybaczcie, ale praca, studia, stajnia, życie prywatne, pisanie pracy licencjackiej - wszystko mnie przytłacza i nawet nie chodzi o brak czasu, ale zwykłych chęci.
Staram się nie zawieszać tego, bo kocham to co tutaj zbudowałam,
mimo iż z każdym rozdziałem jestem mniej zadowolona.
Mam wrażenie że wychodzą nie dość że zapychacze, to jeszcze na jakości tracą xD
No i fabuła jakoś nie idzie mi tak, jak to planowałam.
No nic, zostaje mi jedynie was przeprosić za czas oczekiwania,
no i mam nadzieje, że nie wyszło tak źle, jak się spodziewam.
Buziaki i pamiętajcie o komentowaniu! <3
Nawet zła opinia motywuje:)

~~~~~

   Clara była jedną z niewielu osób, którym ufałam bezgranicznie. Wiedziałam, że zawsze bez względu na wszystko mogę jej powiedzieć o najbardziej dziwnych i porąbanych rzeczach. Akceptowała nawet fakt mojej tajemnicy z X. Nie pytała, mimo iż ciekawość zjadała ją od środka, nie zagłębiała się w szczegóły, których wiedziała, że nie mogę jej wyjawić. Już od małego powinniśmy rozejrzeć się dookoła siebie i zobaczyć tam osoby, które mogą nam towarzyszyć przez resztę życia. Przyjaźń wymaga dużej ilości taniego alkoholu, długich rozmów do świtu, wyjazdów zapchanym pociągiem, a czasem i trzymania za włosy, gdy ktoś rzyga do kibla. Na tym właśnie powinna polegać bezwarunkowa przyjaźń.
- A więc nic więcej mi nie powiesz? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos X. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że nasz pojazd stoi tuż przy kamienicy, gdzie mieszkała moja ukochana przyjaciółka - Nie potrafię Cię czasem zrozumieć. 
- Skąd mam mieć pewność, że wrócisz? - zdobyłam się w końcu na odwagę, by na niego spojrzeć - Skąd mam w ogóle wiedzieć, kiedy znów Cię zobaczę?
- Za trzy dni w Galerii Cieni. Za równe trzy dni przyjdź, a ja będę czekał tam na ciebie - ujął nagle moją twarz w dłonie, a ja poczułam gęsią skórkę - Wróć ze mną do domu. Lot mam dopiero rano, możesz zostać u mnie ten czas.
- Nie utrudniaj mi tego wszystkiego, proszę - szepnęłam, czując jak staję się bezbronna wobec jego głosu, zapachu, obecności - Jeśli zostanę, będzie mi jeszcze gorzej się z Tobą rozstać.
- Dobrze, ale obiecaj mi coś - zaczął nagle poważnym głosem - Odłóż rozmowę z Lucasem aż do mojego powrotu, zgoda?
- Mam przez te 3 dni siedzieć u Clary? - nie kryłam zdziwienia - Nie jestem dzieckiem, pójdę i sama mu powiem, że to koniec.
- Nie musisz być dzieckiem, aby kolejny raz Cię pobił.
- Dobrze, zaczekam do Twojego powrotu - odparłam, spuszczając wzrok na swoje dłonie - Naprawdę musisz jechać? 
- Wrócę nim się obejrzysz, obiecuję - objął mnie nagle ramieniem i przytulił do siebie, odurzając ponownie zapachem swoich perfum - Zaufałaś mi w tak wielu sytuacjach, dlaczego nie możesz zrobić tego również teraz?
- Straciłam już raz kogoś, kogo kochałam. Drugi raz tego nie zniosę - nie czekając na odpowiedź, otworzyłam drzwi pojazdu i wyszłam na o dziwo pełną ludzi ulicę - Do zobaczenia, X.
- Pamiętaj, za trzy dni - odparł, po czym zamknęłam drzwi i samochód ruszył z piskiem opon.
   Odprowadziłam go wzrokiem, zanim zniknął za zakrętem przy kolejnej kamienicy. Nawet nie wiem kiedy łzy wypełniły moje oczy, a ręce zaczęły się trząść i wcale nie był to efekt mrozu, czy padającego śniegu. Czułam się w środku pusta. Byłam cholernie zła, że nie pożegnałam się z nim w taki sposób, jaki chciało tego moje serca i ciało. Jednak moja duma, obawa i cały wewnętrzny niepokój nie pozwalały mi logicznie myśleć, zupełnie jakby wszystko we mnie wciąż żywiło nadzieję, że on wcale nigdzie nie wyjedzie. Zostanie tutaj ze mną, już na zawsze.
   Kroczyłam kolejnymi schodami na piętro, zastanawiając się jak będzie wyglądać teraz moje życie. Nie wiem czy byłam przerażona, szczęśliwa czy po prostu zagubiona. Wiedziałam w tej całej popapranej sytuacji tylko jedno - byłam zakochana w człowieku, którego imienia nawet nie znałam.
- Amanda? - zdziwiona rudowłosa kobieta zmierzyła mnie wzrokiem w drzwiach, uśmiechając się niepewnie, jednak gdy dojrzała łzy w moich oczach momentalnie jej mina się zmieniła - Wejdź do środka.
   Gdy tylko Clara zamknęła za mną drzwi, oparłam się o ścianę i odetchnęłam, pozwalając by w końcu słona ciecz spłynęła po moich policzkach. 
- Co się stało? Dlaczego wróciliście wcześniej? - spytała przejęta, przytulając mnie niespodziewanie - Pokłóciliście się?
- Mogę zostać u Ciebie przez trzy dni? Wiem, że kogoś sobie znalazłaś, ale...
- Daj spokój, z tym frajerem już zdążyłam zerwać - przewróciła oczami - A Ty możesz zostać u mnie ile tylko zechcesz. Tylko wciąż nie rozumiem co się dzieje?
- X dostał jakiś ważny telefon, musi wyjechać.
- Wyjechać? - nie kryła zdziwienia - Mówił coś dokąd? Po co?
- Oczywiście, że nie - zirytowana usiadłam na kanapie w salonie, czując jak znów pieką mnie oczy - Powiedział jedynie, że wróci za trzy dni. Nie mam pojęcia do kogo, dlaczego. Nie mam nawet jak się z nim skontaktować w jakikolwiek sposób.
- Na pewno nie wyjechał z byle jakiego powodu.
- A jeśli uciekł?
- To po co by cię zabierał na drugi koniec Francji, po co by spędzał z Tobą tyle czasu i gadał Ci o powrocie? 
- Może nie chce mnie zranić i po prostu nie wie, jak mi to powiedzieć - ukryłam twarz w dłoniach - On nie może mnie zostawić, nie teraz... Tak cholernie się boję.
- Ej, wszystko będzie dobrze, przestań się mazać. Kiedy wylatuje?
- Jutro rano.
- No to co Ty u mnie jeszcze robisz?! - wyrwała nagle, ciągnąc mnie za rękaw z kanapy - Wypad do niego ale już! Wolisz siedzenie z nadętą przyjaciółką zamiast pisać się na ostre rżnięcie?
- Clara! - rzuciłam w kobietę poduszką, czując jak się czerwienię - Jesteś okropna.
- A coś nowego mi powiesz? - wyszczerzyła się - Swoją drogą dobry jest w te klocki? Ile razy doszłaś?
- Chyba faktycznie powinnam już iść - zerwałam się i ruszyłam na korytarz - Wpadnę jutro.
- Masz klucze, pracuję do piętnastej - wręczyła mi plik zapasowych kluczy - Uważaj na siebie. No i pogadaj z nim.
- Dziękuję za wszystko.
   Przytuliłam kobietę na pożegnanie, po czym wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę północnej części miasta, gdzie mieściła się Galeria Cieni.



  Od kiedy pamiętam moja matka była zawsze u mego boku. W trudnym dzieciństwie, na początku kariery, podczas oskarżeń, bez względu na to co pisały media, była przy mnie. Wierzyła we mnie, wierzyła w moje słowo, którego czasem nie mogłem poprzeć dowodami. Wbrew ojcu, wbrew rodzeństwu, wbrew wszystkiemu. Po prostu była, wysłuchała, kochała, bezwarunkowo, nie potrzebowała konkretnego powodu. Tym razem, to ona mnie potrzebowała. Musiałem wyjechać, musiałem ją zobaczyć i powiedzieć być może ostatni raz, jak wiele jej zawdzięczam, jak ważną osobą jest w moim życiu.
   Po długiej kąpieli w końcu mogłem odetchnąć i usiąść, by przemyśleć kilka spraw, które nie dawały mi spokoju. Próbowałem zrozumieć pozycję Amandy i jej złość, jednak mimo wszystko wiedziałem, że nie robię przecież nic złego. Nie bawiłem się jej uczuciami, nie zostawiałem jej z kaprysu ani nie porzucałem na stałe. Chciałbym móc jej powiedzieć prawdę, chciałbym aby zrozumiała moje decyzje i nie wątpiła w moją wierność do jej osoby. Wiedziałem, że mnie kocha, a ja tak samo pokochałem ją. Mimo zasad, które sam ustanowiłem... Pozwoliłem się sobie do niej przywiązać, potem zaufać, aż w końcu to wszystko przerodziło się w uczucie, nad którym nie potrafiłem już zapanować.
  Z zamyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Nie mając pojęcia czego się mogę spodziewać, chwyciłem za maskę i perukę leżące na stole, po czym ruszyłem w stronę wielkich, dębowych drzwi wiążąc w międzyczasie sznurek od swojego przebrania. Gdy otworzyłem skrzydło, moje serce mocniej zabiło na jej widok. 
- Przepraszam - szepnęła, po czym wtuliła się w mój tors, cicho płacząc w moją koszulę.
   Objąłem kobietę bez namysłu, wciągając zapach jej kokosowego szamponu do włosów. Była tutaj. Przyjechała i znów znajdowała się w moich ramionach, które coraz częściej domagały się jej obecności.
- Hej, nie płacz już - uniosłem jej podbródek, zmuszając by na mnie spojrzała. Widziałem, jak próbuje doszukać się w szczelinach maski moich tęczówek, aby spojrzeć mi w oczy - Mamy przed sobą całą noc, a gdy wrócę całe życie, przestań martwić się bez potrzeby.
- Obiecujesz?
- Oczywiście - odparłem, czując jak narasta we mnie chęć zatopienia się w jej ustach.
   Bez słowa pociągnąłem kobietę za sobą do kuchni. Nie opierała się, jednak gdy znaleźliśmy się w pomieszczeniu spojrzała na mnie niepewnie, badając uważnie wzrokiem każdą moją czynność.
- Co żeś znów wymyślił? - wyrwała, widząc jak idę w jej stronę z czystą ściereczką w rękach.
- Mam po prostu cholerną ochotę Cię pocałować, a maska znów stoi mi na przeszkodzie - gdy wypowiedziałem te słowa zawiązując jednocześnie materiał wokół jej oczu, niemal wyczułem jak jej ciało się spina, a oddech robi się płytszy.
   Nie czekając niemal zerwałem z siebie maskę, po czym z rozpędu przywarłem do jej ust. Przez chwilę byłem niemal pewien, że rozegrałem to zbyt zachłannie, jednak czując jak oddaje pocałunek z tą samą siłą i emocjami, przestałem się przejmować tym, co powinien robić dżentelmen. Są w życiu pewne sytuacje, gdzie nie trzeba się kontrolować, tylko wystarczy poddać temu, co siedzi w nas głęboko i za wszelką cenę chce się wydostać na powierzchnię. W takich sytuacjach można być wrednym, zachłannym a nawet lekko wyuzdanym. Jeśli mówimy o prawdziwym uczuciu i szczerej miłości, każdy krok jest dozwolony.
  Gdy wplotła dłonie w moje włosy, posadziłem ją na blacie kuchennym i zacząłem rozpinać guziki od jej bluzki. Mimo pożądania jakie we mnie rosło, dokładnie analizowałem każdy jej ruch, próbując wyczuć granicę, którą mogła mi postawić. Wiedziałem, jak bardzo została skrzywdzona przez los w młodości. Fakt, że raz mi się oddała nie oznaczał wcale, że będzie chciała zrobić to ponownie. 
- Mam przestać? - spytałem nagle, gdy jej bluzka znalazła się już gdzieś na kafelkach za moimi plecami - Nie musimy...
- Przestań tyle gadać tylko bierz się do roboty - uśmiechnęła się, po czym odszukała ustami moje wargi, ponownie łącząc je w zachłannym pocałunku.
   Gdy jej dłonie zaczęły rozpinać moją koszulę, zawartość moich bokserek zaczęła automatycznie rosnąć. Zszedłem z pocałunkami na jej szyję, zsuwając swoją już rozpiętą górną część garderoby na ziemię. Cichutko dyszała mi do ucha, a na jej skórze wyczułem gęsią skórkę i delikatne drżenie. Niewiele myśląc założyłem jej nogi na swoje biodra, a ona wiedząc o co chodzi zarzuciła mi ręce na szyję pozwalając się zdjąć z blatu i przenieść w inne miejsce. Droga do salonu z nią w objęciach wydawała mi się nie mieć końca. Gdy jednak wylądowaliśmy na miękkim dywanie przy kominku, bez namysłu rozpiąłem jej rozporek i zsunąłem materiał dżinsów, sprawiając, że leżała teraz w samej bieliźnie.  
  Przy kolejnym pocałunku ulokowałem się już między jej nogami. Jęknęła delikatnie, gdy przez materiał moich dresów poczuła duże zgrubienie ocierające się niby przypadkiem o jej kobiecość. Uśmiechnąłem się sam do siebie, gdy jej dłonie zaczęły zsuwać materiał moich spodni. Mogła to zrobić normalnie, jednak jej dłonie znalazły się dziwnie blisko miejsca, które teraz bardzo natarczywie domagało się wszelkiej uwagi. Gdy jej dłoń otarła się o jedynie cienki materiał bokserek, poczułem jakby niemal coś we mnie pękło. Nawet nie zdążyła się zorientować, gdy zdjąłem jej stanik, a moje ręce zsuwały już cieniutki sznureczek od stringów. Zszedłem z pocałunkami na jej brzuch, by po chwili dotrzeć do miejsca między jej nogami. Krzyknęła, gdy bez ostrzeżenia zatopiłem się językiem w jej wnętrzu. Uniosła biodra wyżej, jakby chciała dać mi większy dostęp. Nie trwało długo, jak już była bliska końca, jednak nie chciałem pozwolić jej dojść w taki sposób. 
  Uniosłem się wyżej, odnajdując ponownie jej usta. Wiedziałem, że nie była zadowolona, że przestałem w momencie gdy była już tak blisko, jednak jej jęk w momencie gdy wszedłem w nią do samego końca, był wynagrodzeniem za wszystko. Jej paznokcie wbiły się w moje ramiona, a zębami przygryzła moją dolną warkę, delikatnie dysząc z każdym moim ruchem bioder. Oplotła mnie nogami w pasie, dając mi możliwość na pełne i dokładne ruchy. Cała krew w moim ciele spływała w to jedno konkretne miejsce, a chaos jaki dział się w tym momencie w mojej głowie był nie do opisania. Miałem wrażenie, że cały ogień z kominka nagle pojawił się gdzieś wokół nas, podgrzewając atmosferę do granic możliwości. Gdy kolejny raz poczułem jak szczytuje, objąłem ją zwalniając ruchy, dając jej czas na opanowanie drżenia całego ciała i stabilizację oddechu. W końcu i ja doznałem spełnienia, zastygając w jej wnętrzu. Gdy odzyskałem zdolność panowania nad własnym ciałem, opadłem obok Amandy na dywan, pozwalając by wtuliła się w moje ramię wraz z swoim wciąż niespokojnym oddechem, kroplami potu na jej szyi, oraz zapachem seksu, który wciąż unosił się w salonie.




  Świat jest bardzo skomplikowanym schematem, którego nie warto nawet próbować zrozumieć. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakich ludzi i miejsca postawi na naszej drodze. Czy będzie to zwykły przypadek, zbieg okoliczności, a może zwyczajna lekcja w naszym życiu. Często, wiele z nich wydaje się absurdalnych. Jednak czy to właśnie te najbardziej niedorzeczne, popaprane pomysły nie są tymi, które najpiękniej wspominamy? Mówi się, że złe decyzje tworzą najpiękniejsze wspomnienia. Nie do końca się z tym zgadzam. Nie ma złych decyzji, a jedynie takie, których możemy w przyszłości żałować. Jednak nie można jednocześnie żałować i wspominać czegoś, co było w naszym życiu. Najpiękniejsze chwile i wspomnienia tworzą decyzje, które nie każdy ma odwagę podjąć. To dzięki tym szalonym i niedorzecznym wpływom chwili, tworzymy coś innego, niesamowitego i pięknego.
  Otworzyłam niepewnie oczy, czując na sobie zapach perfum X, których zawsze używał. Gdy ciemność mnie otaczając nie znikała, zdjęłam ściereczkę, którą wciąż zawiązane były moje oczy. Uniosłam się niepewnie na łokciu, spoglądając na biały materiał satyny, którym byłam okryta. Wciąż leżałam na ziemi, w kominku tliła się jednie lekka poświata, a miejsce obok mnie, było puste. Wstałam w końcu, okrywając się delikatnym materiałem wokół. 
- X? - zawołałam, nie mogąc odnaleźć go nigdzie wzrokiem. 
  Nagle ujrzałam białą kopertę z moim imieniem, leżącą na fortepianie. Zmarszczyłam brwi i z walącym sercem wyjęłam z niej zawartość, którą był list i brązowy kluczyk.


Nie wiem, czy zabrakło mi odwagi by Cię obudzić i się pożegnać, czy po prostu bałem znów Twoich łez, na myśl o tym pożegnaniu.

Wrócę.

Za trzy dni będę tutaj na Ciebie czekał, razem ze swoją tajemnicą, którą chyba najwyższy czas, byś poznała. Nie mogę Cię prosić o wieczne zrozumienie, więc jedynym sposobem jest, być dowiedziała się dlaczego robię to wszystko, oraz jak bardzo zmieniłaś moje życie.

Uważaj na siebie, 

Możesz zostać w Galerii Cieni przez ten czas, jeśli tylko zechcesz.

Do zobaczenia niedługo.

X.


  Z ostatnim słowem listu poczułam łzy spływające po moich policzkach. Wyleciał, nie pożegnał się, zostawił jedynie list i klucz do swojego domu. Usiadłam na parkiecie, otulając się szczelniej satynową pościelą. Płakałam. Nie wiem jak długo, jak mocno, jak intensywnie. Nie tak sobie wyobrażałam to wszystko. Nie planowałam w tym wszystkim miłości. To miała być zupełnie nieżyciowa historia.

***

Komentarz = to motywuje!


~~~~~

“Mówią, że życie to jest to, co cię spotyka, 
gdy planujesz coś innego."

~ Richard Paul Evans


6 komentarzy:

  1. O mój boże!!! Brak słów,cudowny rozdział. Boje sie co bedzie dalej, boje sie że stanie sie cos złego ew...I że chce jej powiedziec prawde wow nie spodziewałam sie, nie moge sie już doczekać!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Nie mogę się doczekać aż jej powie, w końcu :D rozdział mega, pisz szybciutko koleiny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział:))) nie mogę się doczekać gdy dowie się prawdy

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe czy Michael powie jej prawdę...rozdział genialny, z resztą jak wszystkie :) Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! Życzę weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny? :) wszyscy się nie cierpliwa :)

    PS.Czy kolejne opowiadanie planujesz również z motywem Michaela? Jeśli tak to super 👌

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej:) Postaram się napisać go jak najszybciej!
      Co do 2go opo to tak, dodam nawet, że nie spotkałam się z taką fabułą w MJ Fanfic jeszcze, więc chyba pomysł będzie kozak. Tylko boję się z czasem, w sensie Man in the Mask skończę na pewno przed powrotem do US (połowa czerwca) a nawet szybciej może, ale nie wiem czy zaczynać drugie w październiku po powrocie, bo w rok go nie napiszę, musiałabym po 1/2 rozdziały tygodniowo wstawiać, a w listopadzie 2019 wylatuję chyba do Nowej Zelandii na staż na pół roku lub rok, więc bez sensu zaczynać pisać by potem tak wielką przerwę zrobić.

      Usuń