Strony

piątek, 3 lutego 2017

Rozdział 14 - Nie można się uganiać za kimś, kto nawet nie ucieka.


DUM DUM DUM DUM!
I znów jestem, ja wiem, że znowu krótki mi wyszedł, ale jakbym go przedłużyła,
to by nie miał tego efektu jaki chciałam aby był.
Sesja dobiega u mnie końca, więc mam nadzieję, że i wena dopisze i częściej będę coś tutaj wstawiać wam. Jednak przygotowania do wyjazdu tez trochę mnie ostatnio przytłaczają, meh.
No nic nie biadolę i zapraszam na nexta.
Swoją drogą jak ktoś nie wie - możecie znaleźć też to opo na Wattpadzie:)
Pamiętajcie o komach, które mocno mobilizują i skracają czas czekania na nowy rozdział!:)))

~~~~~

  Kolejny dzień w pracy nie mogłam się na niczym skupić. Od kiedy poznałam tego człowieka, zaczął zajmować coraz to większą część mojego życia. Każdego dnia odliczałam godziny do spotkania z nim, a gdy nie było go obok, niekontrolowanie w głowie przywoływałam sobie jego obraz, głos, a nawet zapach. 
    Od wczorajszego spotkania nie mogę przestać myśleć o jego  propozycji wyjazdu. Była to dla mnie tak dziwna i szokująca sytuacja, że nie wiedziałam już od której strony na to wszystko spojrzeć. Na szczęście po moim powrocie do domu Lucasa nie było. Nie mam pojęcia gdzie był, ani co robił. Nie zostawił wiadomości, listu, kompletnie nic. Zapewne jeszcze do niedawna bym wydzwaniała zamartwiona do niego, teraz jednak nie obchodzi mnie to w nawet najmniejszym stopniu.
   Nagle telefon na moim biurku zawibrował sygnalizując wiadomość. "Czekam już na dole." odczytałam sms'a od Clary. Uśmiechnęłam się i zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby. Ostatnio coraz częściej zostaję bo pracy w klasie, po prostu tam siedząc. Napawałam się tym spokojem, ciszą i całkowitą pustką wokół siebie, która była mi chyba poniekąd potrzebna.
- Jestem - rzuciłam zajmując miejsce w srebrnym audi mojej przyjaciółki - To jakie plany na dziś?
- Pizza, a potem kino? Jestem mega głodna - mruknęła ruszając z miejsca i włączając się do ruchu - A jak u Ciebie w pracy?
- Ostatnio coś nie mogę się na niczym skupić - dziewczyna spojrzała na mnie, po czym zmrużyła brwi nie wiedząc czy patrzeć się na drogę, czy na mnie.
- Powiedz mi, że ta rozcięta brew to nie to co myślę - syknęła przez zęby, a ja dopiero sobie przypomniałam o kolejnym rozcięciu na mojej twarzy - Amanda, odpowiesz?
- Nie będę Cię okłamywać bo pewnie tak samo jak X mi nie uwierzysz, owszem... Lucas znów mnie poturbował - rzuciłam zatracając wzrok za widokiem za szybą - Nie chcę o tym rozmawiać, naprawdę.
- O Lucasie, czy tym całym X? - spojrzała na mnie dwuznacznie - Chyba mamy dużo do pogadania.
- Chyba tak - uniosłam lekko kąciki ust - Ostatnio tyle się dzieje w moim życiu, że sama chyba już za tym wszystkim nie nadążam.
- Od tego masz mnie - posłała mi swój piękny uśmiech, po czym podgłosiła radio w samochodzie i resztę drogi spędziłyśmy podśpiewując stare, francuskie piosenki.
   Gdy dojechałyśmy na miejsce zaczęło się ściemniać. Dodatnia temperatura topiła leżący na ulicach śnieg, zaś delikatny wiatr chłodził policzki ludzi malując je na czerwono. Zajęłyśmy z przyjaciółką miejsca w pizzeri, po czym złożyłyśmy nasze stałe zamówienie.
- A więc, opowiesz mi w końcu o nim coś więcej? - spytała nagle Clara, gdy kelner opuścił nasz stolik po przyjęciu zamówienia - To jak?
- Wiesz, że nie mogę - utkwiłam wzrok w swoich dłoniach - Obiecałam mu, że nie będę z nikim o nim rozmawiać.
- Ale i tak wiem o jego istnieniu, wiem też co się między wami dzieje. Ja nie proszę Cię abyś podała mi jego adres, rozmiar buta czy długość penisa, pytam tylko co jest między wami.
- Jesteś obrzydliwa - ukryłam twarz w dłoniach, na co się zaśmiałyśmy - O rozmiarze jego butów czy przyrodzenia nie mam informacji, zawiodę Cię.
- To co wy robicie na tych spotkaniach? Za rączki się trzymacie?
- Chyba źle to rozumiesz - zaśmiałam się, wiedząc jednak, że moja przyjaciółka teraz sobie ze mnie żartuje - Lubię z nim rozmawiać, lubię go słuchać bo często jego spojrzenia na świat do mnie trafia, czuję, że dzięki niemu zaczynam rozumieć wiele rzeczy.
- I gadacie? To tyle?
- Czasem też gramy i śpiewamy.
- Coś mi się nie chce wierzyć - spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek - O czym mi nie mówisz, przyznaj się?
- No dobra - poddałam się - Raz zabrał mnie poza miasto aby pokazać Paryż z innej strony. Patrzeliśmy też w gwiazdy, mówił mi wtedy o przyrodzie oraz o tym, jak nauczyć się z niej korzystać. Parę dni temu odebrał mnie z pracy bez uprzedzenia i patrzeliśmy z dachu jakiejś kamienicy na wieżę.
- To zmienia postać rzeczy - wyszczerzyła się od razu - I ty poważnie nie widziałaś jego twarzy? Nic a nic?
- Nie... I chyba wolę aby tak pozostało.
- A jak to już pójdzie na wyższy etap to co? Dalej będziesz tylko na maskę patrzeć?
- Jaki wyższy etap? - spojrzałam na nią jak na wariatkę - Nie ma żadnych etapów.
- No proszę Cię...
- Mam Lucasa, nie zasługuje abym zdradzała do na boku.
- Jasne, ale Ty zasługujesz aby Ci mordę obić? - spytała gniewnie - Poza tym nie wierzę, że z tej Twojej znajomości nic nie wyjdzie. Myślisz, że nie widzę co się z Tobą dzieje?
- Dlatego tym bardziej muszę mu odmówić.
- Ale że czego?
- Zaproponował mi wyjazd - postanowiłam powiedzieć przyjaciółce, licząc na wsparcie z jej strony - Chce mnie zabrać na kilka dni w pewne miejsce pod nieobecność Lucasa.
- Lucas wyjeżdża?
- Za dwa dni ma szkolenie, leci do Londynu - spojrzałam jej w oczy - Nie mogę wyjechać i nic mu nie powiedzieć.
- Proszę Cię, nie broń tego frajera - warknęła - Mnie powinno martwić, że chcesz wyjechać z obcym facetem, którego twarzy nawet nie znasz i to sam na sam licho wie gdzie, bo pewnie o tym mi nie powiesz, prawda?
- Nie mogę - pokręciłam przecząco głową - Nikt nie może wiedzieć, nie mam pojęcia czemu ta tajemnica jest dla niego tak cholernie ważna, ale szanuję to.
- Myślę, że jakby miał wobec Ciebie złe zamiary, już dawno by coś zrobił. A Ty póki co widzę, że przy nim odżywasz.
- Przestań - skarciłam ją - Sama nie wiem już co myśleć. Na początku unikał mnie, chciał się mnie pozbyć jak chwasta, a teraz mam wrażenie, że sam prowokuje sytuacje. Ugania się jak nastolatek.
- Nie można się uganiać za kimś, kto nawet nie ucieka - puściła mi oczko, a ja zapewne bym dodała swoją ripostę, gdyby nie kelner, który przyniósł nasze zamówienie.
   Jadłyśmy w ciszy, nie poruszając już ani tematu X, ani żadnego innego. Wiedziałam, że Clara nie chce dla mnie źle i zapewne wiele z jej słów jest prawdą, tylko ja sama się przed tym broniłam. Nie mogłam w końcu dopuszczać tak blisko siebie człowieka, którego nie było mi dane nawet widzieć, aczkolwiek czy ja go właśnie nie widziałam? W całej, najbardziej nagiej okazałości, jaka może występować? Człowiek w sytuacji bycia anonimowym, jest po prostu sobą. Fakt spojrzenia mu w oczy, jednak słuchanie nieszczerych i zmyślanych na poczekaniu słów, byłby największym ze wszystkim kłamstw.


   Po powrocie do domu ciągle miałam w głowie słowa mojej przyjaciółki i propozycję X. Sama już nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę, a co powinnam. Z jednej strony myśl o rzuceniu wszystkiego i wyjechaniu z nim na drugi koniec Francji to była piękna wizja, jednak strach przed konsekwencją jaką mogę ponieść za kłamstwo wciąż ściskała mi żołądek.
   Po gorącym prysznicu udałam się w szlafroku do kuchni, czując jak burczy mi w brzuchu. Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, gdy usłyszałam trzask zamykanych drzwi wejściowych. Automatycznie zapomniałam co chciałam zrobić i mimowolnie udałam się do holu, gdzie Lucas wieszał akurat swoją kurtkę na wieszak. W końcu spojrzał na mnie zbity z tropu, a ja dopiero sobie uświadomiłam, że przygląda się mojej wciąż niezagojonej wardze, oraz rozcięciu na łuku brwiowym. Po chwili podszedł do mnie i mnie po prostu przytulił. Automatycznie poczułam jak moje ciało się spina, jednak gdy do moich nozdrzy dotarł zapach jego skóry, przed oczami znów stanął mi nasz obraz sprzed kilku lat. Okres mojej choroby, jego wizyty w szpitalu i wszystkie noce przegrane w Monopoly. Wspólne wyjazdy, okres z życia w Londynie i przeprowadzka do Paryża. Mimo iż czułam, że robię źle to nie chciałam go stracić. Lucas był nieodłączną częścią mojego życia, jedyną osobą jaka mi pozostała, nie mogłam go stracić, po prostu nie mogłam.
- Przepraszam - szepnął do mojego ucha, owiewając oddechem moją skórę - Naprawdę przepraszam.
- To ja przepraszam, nie mówiłam Ci prawdy i miałeś prawo się zezłościć.
- Nie chciałem, aby tak wyszło - odsunął się ode mnie, po czym spojrzał mi w oczy - Jednak myśl, że pozwalasz się dotykać komuś innemu...
- Nikt mnie nie dotykał Lucas - uniosłam mimowolnie kąciki ust - Z nikim Cię nie zdradzam, rozumiesz?
- To gdzie znikałaś? Gdy byłaś, gdy myślałem, że wychodzisz z Clarą?
- Ja... Chodzę na spotkania do pewnej osoby, która udziela mi lekcji i rozmów poprawiających moje samopoczucie - odparłam na poczekaniu, dziwiąc się bo przecież teoretycznie to co mówiłam, było prawdą.
- Chodzisz do psychologa? - nie krył zdziwienia - Czemu mi nie powiedziałaś? Masz nawrót choroby?
- Nie wiem, chyba nie - spuściłam wzrok - On nie jest typowym psychologiem, ale pomaga mi to.
- Czemu to ukrywałaś?
- Bo nie chcę z Tobą znów wałkować tematu mojej choroby.
- Ej, jesteśmy razem - ujął moją twarz w dłonie - Niedługo zostaniesz moją żoną, nie możesz mnie okłamywać, jasne?
- Przepraszam, chcę chodzić na te konsultacje, bo czuję się po nich lepiej - odparłam bez wyrzutów sumienia, wiedząc, że nie kłamię - Jutro również idę.
- To... Może pójdziemy razem? Nie chcę, byś była w tym sama.
- Nie, nie ma potrzeby - zaprzeczyłam od razu - Mówił, że najlepiej jest gdy nie ma obok nikogo, nawet Clary nie zabieram. Po prostu łatwiej mi się skupić i jestem bardziej szczera.
- Rozumiem - odparł, na moje szczęście nie drążąc więcej tematu.
   Wiedziałam, że jutro X będzie wymagał ode mnie odpowiedzi co do wyjazdu, a ja wciąż byłam rozdarta między tym co chciałam, a tym co powinnam.


    Żyjemy w dziwnych czasach. Nie dość, że każdy ma w szafie więcej koszul, niż miał ich Ludwik XIV to jeszcze mamy wybór dotyczący tego jak, gdzie i z kim ułożyć swoje życie, przebierając w opcjach jak w komputerowej grze. Można założyć start-up, wyjechać do Japonii, rozwinąć bloga, nagrać płytę, sprzedać aplikację albo pracować w Cancun odpalając laptopa na plaży, kiedy akurat ma się na to ochotę. Nasze życie nie jest podzielone na wyraźne etapy, bo zawsze istnieje dobry moment, żeby wsiąść w samolot i zacząć wszystko od nowa, w innym miejscu, z innymi ludźmi i z czystym kontem.
   Noc była wyjątkowo piękna, więc nie mógłbym odmówić sobie wieczornego spaceru uliczkami miasta. Ostatnio przyłapałem się, że coraz częściej moje nocne wypady są robione w kierunku domu Amandy. Od czasu, gdy wybiegła z domu z podbitym okiem mam poczucie, że muszę jej pilnować. Jakbym się bał, że ta sytuacja znów się może powtórzyć.
   Przemierzałem kolejne uliczki, ciesząc się ciszą jaka panowała w mieście o tej porze. W dzień nigdy nie mogłem opuszczać Galerii, jednak nocą pewne części Paryża zamierały, pozbawione turystów i blasku fleszy. Od czasu do czasu mijałem jakiegoś przechodnia, jednak głęboki kaptur często uniemożliwiał dostrzeżenie nawet samej maski.
   Będąc obok mieszkania Amandy zatrzymałem się na chwilę. Stanąłem po drugiej stronie ulicy za filarem, aby blask lampy mnie nie dosięgnął. Sam nie wiem czemu czasem tu przychodziłem. Bałem się o tą kruszynę, bo jej złamana w przeszłości psychika wciąż nie odzyskała starego rytmu, komplikując coraz bardziej jej i tak skomplikowane życie. Nagle drzwi od klatki otworzyły się, na co schowałem się głębiej w cień, nie chcąc aby ktokolwiek mnie zobaczył. Gdy jednak usłyszałem ten śmiech, ten głos, automatycznie spojrzałem w tamtą stronę, czując jak moje serce zaczyna obijać żebra ze zdwojoną siłą.
   Szła wtulona w jego bok, uśmiechając się pięknie na jakieś wypowiedziane przez niego słowa. Pierwszy raz widziałem tego człowieka, jednak fakt jak ją obejmował, oraz moment gdy złożył pocałunek na jej ustach od razu uświadomił mi, że jest to nikt inny jak jej narzeczony, ten sam przed którym uciekała do mojej Galerii, kiedy on stosował wobec niej przemoc. Ukucie jakie poczułem było niewyobrażalne. Mimo iż nic nas nie łączyło, poczułem się zdradzony i wykorzystany. Cała moja radość na wyjazd, kolejne spotkanie nagle się ulotniła.
   Odprowadziłem ich wzrokiem, aż zniknęli za ścianą budynku. Myślałem aby iść za nimi, jednak w końcu sam sobie uświadomiłem, że być może wcale nie chcę tego widzieć. Odszedłem stamtąd czując jak moje serce wciąż wali nieregularnym rytmem, zaś żołądek jest ściśnięty do granic możliwości. Ruszyłem w drogę powrotną do Galerii, całkowicie tracąc ochotę na dalszy spacer po mieście.
   Droga do domu dłużyła mi się jak nigdy dotąd. Wparowałem do środka sam nie wiedząc na co się wściekając. Zdjąłem w biegu pelerynę i rzuciłem ją niedbale na podłogę w salonie. Miałem ochotę krzyczeć, bić się, rozwalić coś i połamać, sam nie wiem skąd tyle skrajnych i negatywnych emocji nagle się we mnie zebrało. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale tak samo nie potrafiłem wtedy tego opanować.
   Będąc w sypialni zdjąłem maskę z twarzy, rzucając nią w lustro na przeciw mnie. Usłyszałem tylko huk i dźwięk odłamków spadających na podłogę. Nie mogąc znieść już tego usiadłem na krześle, po czym ukryłem twarz w dłoniach i rozpłakałem się niczym małe dziecko. Emocje powoli zaczęły ze mnie uchodzić, jednak wiedziałem już, że ta noc nie będzie taka łatwa. W końcu podniosłem się i wyjąłem z szuflady butelkę Whisky. Wyrzuciłem korek gdzieś za siebie, po czym pociągnąłem spory łyk krzywiąc się lekko. Wiedziałem, że połączenie alkoholu z moimi lekarstwami, jakimi się ostatnio faszeruję to nie jest najlepszy pomysł.
   Faktem jest, że nie jesteśmy jedynymi stworzeniami posiadającymi umysły z umiejętnością rozwiązywania problemów, zdolnymi do miłości i nienawiści, radości i smutku, strachu i rozpaczy. Z całą pewnością nie jesteśmy też jedynymi zwierzętami, które doświadczają bólu i cierpienia.

***

Komentarz = to motywuje!

~~~~~


"Wiem jak ułożyć rysy twarzy tak, by smutku nikt nie zauważył." 
~ Wisława Szymborska

5 komentarzy:

  1. Ta niesamowita historia porywa mnie z każdym to kolejnym rozdziałem coraz bardziej. :) Masz naprawdę wielki talent, którego można Ci tylko pozazdrościć. Nie mogę doczekać się momentu kiedy Amanda dowie się kto kryje się za maską, podając się jako X. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozostaje mi życzyć dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej.
    Ej no ja cie błagam. Akurat jesli chodzi o dzisiejszy odcinek to ta jego krótkość akurat mu pasuje. Ale do rzeczy. No KURWA< SERIO??? O.O Sierotka Marysia karwasz twarz. Co za miłosierny samarytanin, zamiast gnoja w dupe kopnac to jeszcze potem se z nim swiergocze, ten na to patrzy. Ja jestem ciekawa co z tego bedzie. Juz widze w mojej glowie to ich kolejne spotkanie. Pewnie bedzie ja traktowal jak zlo konieczne, a potem bedzie robil wszystko zeby tylko jej sie znowu pozbyc. Albo wrecz dwrotnie, cos mu odjebie. xD Wolalabym gdyby przemeblowal temu frajerowi gebe. Ej no bo naprawde. Ta kobita mnie tu teraz rozjebala. Nastepnym razem jak jej lutnie niech nie zapomni nadstawic mu sie z drugiej strony i jeszcze dopingowac. No nie wiem, nabuzowalam sie. :D
    No nic czekam na kolejny bo bedzie ciekawie tak mi sie wydaje. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. (Piszę z konta przyjaciółki.) Pomysł na opowiadanie bardzo oryginalny. Jeszcze nigdy nie czytałam czegoś o podobnej tematyce. Ciekawa koncepcja. Jestem bardzo ciekawa jak wszystko się dalej potoczy. Szczególnie po tym obrocie spraw. Ciekawi mnie co wyniknie z kolejnego spotkania Amandy i X. Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    OMG, OMG, OMG. Ale świetne! Jak ja lubię takie dramaty xD
    Amanda, no weź... Zaraz i ją przestanę lubić. Ten człowiek wchodzi sobie do domu, przytula ją, przeprasza i już wszystko w porządku? No chyba nie... Już zapomniała jak to ją bił i obrażał? Niech się opamięta.
    Clara jest mądrą kobietą. Widzi, że coś tu sie kroi 8) Tylko ta uparta dwójka się do tego nie przyzna... a teraz będzie jeszcze gorzej. Czuję, że się pokłócą i to mocno. Biedny Michael... Aż mi się smutno zrobiło. To jest okropne. Ty robisz wszystko, starasz się komuś pomóc, uszczęśliwić go w pewnym sensie, a ten w pewnym momencie o wszystkim zapomni. X przestrzegał przed Lucasem, ale ona swoje.
    Ale holahola, Michael co ty robisz?! Żartujesz... Popijesz leki alkoholem? Rozsądnie, ale kto by się zastanawiał nad czymś takim, w takiej chwili.
    Dramatyczna dziś postać z niego. Takie lubie.
    Pozdrawiam i dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Superrrr ;) już nie moge doczekać sie nexta ;* życze dożo weny ;)

    OdpowiedzUsuń